W Wilnie kończę tę do tej pory moją najdłuższą samodzielną podróż. Przez 10 dni, które minęły bardzo szybko, starałem się zrozumieć Irlandię, Szmaragdową Wyspę. Wiedzy i doświadczeń szukałem w wielu miejscach: w muzeach, galeriach, pubach, na szlakach pieszych, w środkach transportu. Myślę, że tak różnorodne doświadczenia dały mi pewne wyobrażenie o Irlandii, kraju o bogatej historii, wywodzącym się z cywilizacji Celtów, który w dużej mierze przyczynił się do tworzenia Europy, w której żyjemy. Dzieje Irlandii w XIX i XX wieku, podobnie jak i Polski, naznaczone są piętnem życia pod obcym panowaniem i konfliktami wewnętrznymi. Irlandczycy niepodległość swojego państwa od Wielkiej Brytanii uzyskali dopiero w 1921 roku. Być może podobnie trudna historia naszego i irlandzkiego narodu sprawia, że Irlandczycy świetnie porozumiewają się z licznie zamieszkującymi ten kraj Polakami. Przytoczę (może niedosłownie) cytat ze spektaklu "Tramwaj zwany pożądaniem" w dublińskim Gate Theatre: "Polish? It's something like Irish."
Mam też nadzieję, że moja podróż przekona też niezdecydowanych, że warto realizować podróżnicze marzenia takie, jakim dla mnie była Irlandia. Samotna podróż nie jest wcale taka straszna - wydaje mi się, że podróżując samemu można łatwiej otworzyć się na nowe, ma też się poczucie nieograniczonej wolności. Samotnie czy też w grupie - zachęcam - podróżujcie po Polsce, Europie, świecie i piszcie relacje! Dziękuję za nadspodziewanie duże zainteresowanie moim blogiem. W najbliższym czasie, już nie w pojedynkę, ruszam do Gruzji. Serdecznie zapraszam do geobloga z tej nadchodzącej wyprawy, choć nie oczekujcie tak częstych i regularnych wpisów jak do tej pory.