Tytuł dzisiejszej relacji w pełni oddaje moje odczucie po przybyciu do Dunlewy, wiosce w hrabstwie Donegal o 200 mieszkańcach, wokół której w promieniu 15 km są tylko góry, doliny i jeziora. Nad wioską góruje robiąca wrażenie Errigal Mountain, najwyższy szczyt w okolicy - mój jutrzejszy cel.
Śniadanie jadłem dziś wyjątkowo późno, bo o 9. Powodem był wczorajszy spektakl, który trwał aż do 23. Muszę szczerze przyznać, że "Streetcar Named Desire" na deskach Gate Theatre była jedną z najlepszych sztuk, jakie miałem okazję zobaczyć w swoim życiu. Składały się na to niezwykle bogaty w sceny pełne emocji scenariusz oraz wspaniała gra aktorska. Jak to powiedziała pani siedząca obok mnie, główna bohaterka była "mesmeryzująca". Jeżeli ktoś lubi w teatrze wartką akcję oraz głębokie dialogi, ten powinien zobaczyć sztukę Tenesee Williamsa. I to najlepiej w Gate Theatre w Dublinie.
Dzisiejsza podróż była długa i wymagała przesiadki. Opuściłem stolicę o 12:30, na miejsce przybyłem 7 godzin później. Na szczęście ostatniego odcinka 3 kilometrów nie musiałam pokonywać pieszo - wystarczyło zamachać na pierwszy samochód, a uprzejmy irlandzki kierowca się zatrzymał.
Wieczór spędziłem na spacerze po okolicy, na którym poznałem bardzo miłą parę z Niemiec, Matzego i Anikę. Wieczór spędziliśmy na dyskusji o podróżowaniu i filmach przy irlandzkim jabłkowym cydrze. Zostają w Dunlewy tak długo jak ja, więc na pewno jeszcze się spotkamy.
A teraz idę spać. Jutro z samego rana atak na szczyt!